: MENU :

- Historia szkoły
- Aktualności
- Dyrekcja
- Nauczyciele
- Kontakt


: Dla nauczycieli, rodziców i uczniów :

- Dokumenty szkolne
- Ocenianie
- Regulaminy
- Egzamin gimnazjalny
- Lektury szkolne
- Wykaz podręczników


: ZOBACZ :

- Kalendarz szkolny
- "Mała Pozytywka"
- Rada Rodziców
- Samorząd Uczniowski
- Przydatne linki


 : TURYSTYKA :

- Historia miejscowości
- Informacje o gminie
- Mapa dojazdu
- Zabytki gminy
- Sławni mieszkańcy
- Polecamy
- Punkt Informacji Turystycznej


: ARCHIWUM :











Pani Marto! Była Pani uczennicą klasy III c - jednej z trzech pierwszych klas gimnazjalnych. To już dość odległa historia, ale jak ocenia Pani te początki, tworzenie zasad, praw, zwyczajów i oczywiście zagospodarowanie samego „świeżutkiego” budynku gimnazjum? 
Początki każdego projektu zwykle charakteryzują się tym, iż są niebywale trudne do realizacji, szczególnie w sytuacji, kiedy „na starcie” zostaje postawionych szereg skomplikowanych zadań natomiast brakuje narzędzi pozwalających na ich wykonanie. Dokonując obiektywnej oceny należy otwarcie powiedzieć, iż początki naszego Gimnazjum do najprostszych nie należały. Dyspozycja stworzenia zupełnie nowej jednostki, nowego poziomu kształcenia, dla wszystkich była ogromną niewiadomą: dla nauczycieli ówczesne założenia programowe kryły jeszcze wiele niejasności, dla lokalnych władz podstawowym problemem było znalezienie środków na stworzenie samodzielnego obiektu, zaś dla nas – uczniów, kluczowym dylematem było zupełnie coś innego – mianowicie fakt, iż znaleźliśmy się w zupełnie nowym miejscu, pośród kompletnie obcych osób. Wszyscy wiemy, iż początkowy etap nauki to gościnne korzystanie z pomieszczeń należących do Szkoły Podstawowej, dłuższe dojazdy czy też lekcje niejednokrotnie rozpoczynające się dopiero w godzinach południowych. Z logistycznego punktu widzenia – mnóstwo utrudnień, szybko pojawił się jednak pomysł, co zrobić, aby utrudnienia te zniwelować. Najskuteczniejszym antidotum okazało się przekierowanie naszej uwagi na potrzebę „rozwoju”. Wspólnym wysiłkiem wszystkich szybko udało się wypracować pozytywne relacje, zaś dbałość ze strony kadry nauczycielskiej o konstruktywne, a zarazem przyjazne dla nastolatka przekazywanie wiedzy sprawiło, że sam budynek, jego wyposażenie, przestały odgrywać jakiekolwiek znaczenie.
W naszej pamięci te trudne początki zostały już przesłonięte przez setki, a może nawet tysiące nowych, kolejnych wydarzeń, dlatego spojrzenie na tamten czas z Pani perspektywy jest wyjątkowo cenne i ciekawe. Naprawdę dziękujemy za wyrażenie zgody na ten, jeden z trzech pionierskich w historii Gimnazjum, wywiad... Tym sposobem początek, uznany przez Szymborską za najtrudniejszy, mamy za sobą. Prosimy o przedstawienie Pani obecnej pracy i drogi, jaką trzeba było pokonać.
Obecnie zajmowane przeze mnie stanowisko to Kierownik Administracji Łęczyckiego Centrum Kardiologii Inwazyjnej i Angiologii. Z Ośrodkiem Kardiologii jestem związana od czterech lat i stanowi on zarazem moje pierwsze miejsce pracy. Drogę, którą dotychczas pokonałam nazwałabym dość ”tradycyjną”. Po opuszczeniu murów Gimnazjum uczęszczałam do Liceum Ogólnokształcącego w Łęczycy, a tuż potem rozpoczęłam stacjonarne, dwustopniowe studia na Wydziale Nauk o Żywności i Żywieniu Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Uzyskany tytuł mgr inż. wskazuje na to, iż „w tle” zawsze towarzyszyły mi przedmioty techniczne. Ostatnim punktem na dotychczasowej liście edukacyjnej jest Podyplomowe Studium Koderów i Klasyfikacji Medycznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, które jako jedyne stanowi tematyczne nawiązanie do wykonywanej przeze mnie pracy.
Jak dokończyłaby Pani zdania.... Pracę, którą obecnie wykonuję, poleciłabym każdemu, kto…
Odpowiedź będzie bardzo krótka: Pracę, którą obecnie wykonuję, poleciłabym każdemu, kto lubi, kiedy w pracy jest dużo pracy i kto jest przygotowany na to, że czasem „sporo” się dzieje.
Wielki plus tego życiowego zajęcia ….
praca w prywatnej Firmie to wielokrotnie zmiany, które postępują szybciej niż w innych instytucjach, czas przeznaczony na realizację założonych przedsięwzięć jest krótszy niż w innych miejscach, w konsekwencji, pracownicy niejednokrotnie muszą intensywniej angażować się w „temat”. Pierwotne odczucia, które temu towarzyszą to często niezadowolenie czy nawet wewnętrzny bunt. Na finiszu jednak okazuje się, że nawet mały sukces daje sporo satysfakcji, zaś nowy projekt to nowa wiedza, nowe doświadczenie i to jest fajne.
Czy Pani aktualna praca jest zgodna z zainteresowaniami, z marzeniami?
Wszystko zależy od interpretacji. Gdyby powyższe pytanie skierowano do mnie w pierwszym miesiącu mojej pracy odpowiedź brzmiałaby – „absolutnie nie”. Początkowy jej etap mogę z powodzeniem porównać do początków w Gimnazjum. Było to zderzenie z zupełnie obcym światem, nową, nieznaną mi „branżą”, która nawet w małym fragmencie nie łączyła się z moim podstawowym kierunkiem studiów. Gdy dołączymy do tego fakt, iż była to moja pierwsza praca, nietrudno się domyśleć, że jej początki do zbyt spektakularnych nie należały. Nie mniej, wraz z upływem czasu, oprócz obowiązków zaczęłam dostrzegać w niej „coś” więcej, zaczęła mnie również interesować. Dzisiaj z przekorą mogę stwierdzić, iż praca może również stać się pretekstem, aby poszerzyć pole swoich zainteresowań.
Spotkała się Pani  z atrakcjami i możliwościami wielkiego miasta, bo Poznań na takie miano na pewno zasługuje. Jednak wybrała Pani swoje rodzinne strony... Czy to była trudna decyzja?
Na pewno wymagająca wielu przemyśleń. Okres studiów, mimo iż były to studia stacjonarne był dla mnie czasem „dzielonym”. Należałam do osób, które w ferworze ciekawego, miejskiego, studenckiego życia starały się również nie zapominać o domu. Na finiszu studiowania, kiedy należało podjąć konkretną decyzję, mimo iż oba te miejsca były mi bardzo bliskie, wybrałam rodzinne strony. Nie mniej jednak Poznań zawsze będzie zajmował w mojej świadomości szczególne miejsce.
Zdajemy sobie sprawę, że trudnych decyzji, sytuacji w życiu młodego człowieka było wiele... Czy czuła się Pani w jakimś stopniu przygotowana do ich podejmowania, przezwyciężania? Czy jednak zawsze ”uczymy się na własnych błędach”?
Zdecydowanie bardziej realistyczną odpowiedzią jest ta, zawarta w drugiej części pytania. Trudno jest, szczególnie w wieku piętnastu czy szesnastu lat umieć nadać taki kierunek swojemu życiu, aby potem niczego nie żałować. Błędów nie da się uniknąć, nie mniej ważne jest aby obserwując otaczający świat, umieć wyciągać wnioski, również z zachowań innych ludzi. Wówczas istnieje prawdopodobieństwo, iż błędów popełnionych z naszym udziałem będzie znacznie mniej.
A co z Pani planami na kolejne dziesiątki lat? Co z marzeniami? Wokół jakich, odległych czy bliskich planet oscylują?
Od pewnego czasu nauczyłam się niczego nie planować, no może co najwyżej fragment kolejnego dnia. Życie jest na tyle przewrotne, że w mgnieniu oka potrafi „przerotować” całą listę naszych planów. A co do marzeń- jak każdy człowiek mam ich kilka - jedne są rozmiarów „micro”, kilka też nieco większych. Nie chcąc zapeszać pozwolę sobie jednak na to, aby pozostały moją tajemnicą.
A gdybyśmy zaproponowali taką maleńką burzę mózgów...? Gimnazjum w Świnicach to...(prosimy o kilka pierwszych skojarzeń) to… czas, który zapisał się w mojej pamięci wieloma pozytywnymi określeniami i nie wynika to z faktu, iż wraz z upływem lat człowiek ma tendencję do idealizowania wielu spraw. Dla mnie Gimnazjum to przede wszystkim ludzie, ogromny wysiłek nauczycieli wkładany w to, aby każda kolejna lekcja była ciekawsza od poprzedniej, a zarazem ciągła motywacja do podnoszenia „poprzeczki” swoich możliwości.
Czy w Pani pamięci zapisały się jeszcze inne, na tyle ważne obrazy z gimnazjum, że wracają we wspomnieniach…?
Kiedy wracam pamięcią wstecz….. oprócz obrazów ze szkolnej ławki pojawia się całe mnóstwo wspomnień „pozalekcyjnych”. Mam tutaj na myśli corocznie organizowane zielone szkoły, wspólne wyjazdy do kina i co najważniejsze bal gimnazjalny, pierwsza poważna impreza z polonezem „w tle”;).
Zależy nam jeszcze na ocenie egzaminu gimnazjalnego – pierwszego ważnego sprawdzianu w życiu! To było wyzwanie czy „fraszka” w porównaniu z późniejszymi zmaganiami? Czy tamte przeżycia można nazwać stresem? A może wspomnienie już zupełnie zatarło się w pamięci?
Wprost przeciwnie, nie da się zapomnieć pierwszego w życiu egzaminu i stresu, który był z nim związany. Świadomość konsekwencji wyborów, przed którymi zostaje postawiony gimnazjalista, należy rozpatrywać na zupełnie innym poziomie niż dylematy, które towarzyszą chociażby podczas wyboru przedmiotów maturalnych, czy też dotyczących kierunku studiów. Nie mniej, uważam, iż egzamin gimnazjalny należy traktować poważnie, ponieważ stanowi on „wstęp” do późniejszych życiowych decyzji. 
Na zakończenie poprosimy jeszcze o kilka refleksji – o czym gimnazjaliści powinni pamiętać i pomyśleć przede wszystkim? Jakieś ważne wskazówki na przyszłość!? Może również kilka myśli w stronę, dawnych już chyba, nauczycieli...?
Wskazówki na przyszłość? Hm… po pierwsze – niezależnie od tego, co robimy ważne jest, aby starać się robić to dobrze. Nie ma tutaj znaczenia etap życia, na którym się znajdujemy. Zarówno nauka w szkole, zajęcia na studiach czy też samodzielna praca – każdy z wymienionych punktów może być okazją do sprawdzenia się i pokazania z jak najlepszej strony. Po drugie – niezależnie od wewnętrznych aspiracji czasem trzeba umieć z pewnych rzeczy zrezygnować. Przychodzi w życiu każdego człowieka moment, kiedy należy ukierunkować swoje życie zawodowe. Jednakowe traktowanie wszystkich dziedzin, może niekiedy doprowadzić do sytuacji kiedy zabraknie nam kilku „punktów” aby robić w życiu to, o czym naprawdę marzymy.  W końcu po trzecie- obowiązki to nie wszystko. Dla zachowania równowagi zawsze powinniśmy znaleźć czas na zabawę, rozrywkę i realizację swoich pasji.
Dziękujemy. To naprawdę „potężnie” ważny dla nas wywiad! Nie byliśmy pewni, jak nasi uczniowie zareagują na te „duchy” przeszłości! Jesteśmy pod wrażeniem niezwykłej życzliwości, akceptacji i otwartości na „powrót do gimnazjalnych korzeni”! Zapewniamy, że to taki kolejny, piękny bodziec, który nasz niby zwykły zawód czyni wyzwaniem i źródłem prawdziwej pasji... Z Pani rocznikiem czujemy, wszyscy „starzy” nauczyciele, wyjątkową więź. Wspominamy i podajemy jako przykład nawet częściej niż byśmy chcieli... Pani ma również ważne, niezapomniane miejsce w tych, obecnie niezwykle sentymentalnych, powrotach do tamtych lat... Współpraca, którą nawiązaliśmy dla dobra i ku „nauce” naszych obecnych uczniów, jeszcze pogłębia sens i umacnia wiarę w moc tego niezwykłego "wspomnień czaru"…
Dziękujemy wszystkim Absolwentom, którzy uchylili drzwi do swojego świata specjalnie dla nas i naszych uczniów. Mamy nadzieję na dalszą współpracę. Czekamy na ewentualne propozycje i pomysły...



Zespół ewaluacyjny






 Wstecz

Certyfikat "Projekt z klasą"